W 1980 roku Renata Lewandowska była gotowa do nagrania długogrającego, debiutanckiego albumu. Z propozycją wydania płyty wyszło Przedsiębiorstwo Nagrań Wideo-Fonicznych „Wifon” – wstępne terminy wyznaczono na styczeń 1981 roku. Entuzjazm był spory, bo artystka miała wiele nowego materiału. Do sesji w studio nigdy jednak nie doszło. Debiutancka płyta Renaty Lewandowskiej ukazała się dopiero po czterdziestu latach, kiedy niemal cała Polska zdążyła o niej zapomnieć.
Renata Lewandowska urodziła się dwa lata po II wojnie światowej w Świebodzicach. Śpiewać zaczęła w liceum w połowie lat 60. Gdy Niebiesko-Czarni i Skaldowie wprowadzali w Polsce modę na big-bit, ona zachwyciła się głosem Arethy Franklin. W 1966 roku rozpoczęła studia na Wydziale Architektury Wnętrz warszawskiej ASP, jednocześnie dając swoje pierwsze koncerty w popularnych w stolicy klubach studenckich, takich jak „Hybrydy” czy „Medyk”.
Lata 70. i kariera solowa
Regularne śpiewanie w warszawskich miejscówkach poskutkowało zaproszeniem przez kompozytora Juliusza Loranca do profesjonalnego zespołu Quorum – polskiej „Grupy Gwiazd”, która tradycyjny big-bit mieszała z wpływami bossa novy i jazzu. Z Quorum wokalistka wystąpiła na festiwalu w Opolu w 1970 roku, wykonując napisaną przez Józefa Sikorskiego i Wojciecha Młynarskiego piosenkę „Ach, co to był za ślub”. Także w tym roku nakładem wydawnictwa Polskie Nagrania „Muza” ukazała się epka pod takim samym tytułem. Rozwiązanie na początku lat 70. grupy Quorum było jednocześnie początkiem solowej kariery Renaty Lewandowskiej – w dalszym ciągu kontynuowała bliską współpracę artystyczną z Lorancem, który stworzył nawet mającą akompaniować wokalistce grupę AND.
Wydawało się, że dzięki pracy z Lorancem kariera piosenkarki nabierze wiatru w żagle. I przez pewien czas faktycznie tak było – w 1974 roku Renata Lewandowska wraz z AND, Alibabkami i Bemibem nagrała piosenkę „Olbrzymi twój cień” Jonasza Kofty, a w kolejnych miesiącach we współpracy z autorami tekstów Ryszardem Markiem Grońskim i Koftą nagrano kilka kolejnych utworów. Lewandowskiej przy wsparciu zespołu AND udało się także zarejestrować utwór „Kropelka egoizmu” autorstwa Agnieszki Osieckiej, który powstał do spektaklu telewizyjnego „Emancypantki” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza z 1975 roku.
Kariery artystki nie zastopował nawet rozpad zespołu AND. Od 1974 roku Lewandowską artystycznie wspierał Ryszard Marek Groński, który pisał inspirowane jej biografią teksty do utworów, a ponadto udało jej się podjąć współpracę z Waldemarem Parzyńskim – członkiem legendarnej grupy jazzowej Novi Singers. Kilka lat później, przy wsparciu kompozytora i aranżera Jurka Suchockiego oraz Grońskiego Renacie Lewandowskiej udało się wejść do studia – w 1978 roku nagrała dla Tonpressu singiel z dwoma utworami: „Dotykiem chcę dziś poznać wszystko” i „Odkąd Ciebie z głowy mam”. Singiel miał być zapowiedzią długogrającego debiutu – podczas wizyty w RFN jesienią 1980 roku Lewandowska napisała list do Juliusza Loranca, chcąc uzgodnić szczegóły nagrania albumu. Nie otrzymawszy odpowiedzi, podjęła zaskakującą decyzję o zakończeniu muzycznej kariery.
Renata Lewandowska – 40 lat bez muzyki
Rok 1980 rozpoczyna potężną, liczącą prawie czterdzieści lat lukę w muzycznym życiorysie Renaty Lewandowskiej. Wówczas przestała być osobą publiczną – zmęczona niemogącą nabrać rozpędu karierą i zaniepokojona niestabilną sytuacją polityczną w Polsce, wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, gdzie spróbowała sił w swojej drugiej obok muzyki pasji. W USA – już pod nazwiskiem Renata Roberts – zaczęła pracować jako plastyczka i architekta wnętrz, stanowczo odcinając się od kariery muzycznej.
Wraz z zejściem ze sceny Renaty Lewandowskiej, w Polsce zapomniano także o jej twórczości. Lata 80., okres transformacji ustrojowej i ostatnia dekada XX wieku były pewnie zbyt dynamiczne pod względem społecznym, kulturalnym i politycznym, by ktokolwiek zaprzątał sobie głowę piosenkami zalegającymi w archiwach Polskiego Radia. Utwory Renaty Lewandowskiej ominął też jednak boom retromanii i moda na vintage’owe granie na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. Przez wiele lat nie było jej w radiowych audycjach, a single, które zdążyła nagrać, stały się wyłącznie kolekcjonerskimi rarytasami. Nawet znalezienie piosenek Lewandowskiej w internecie było niemal niewykonalne.
Poszukiwania
Dalsza część tej historii zaczyna się w 2015 roku. To właśnie wtedy 14-letni wówczas Krystian Zieliński obejrzał w TVP Kultura nagranie z opolskiego festiwalu i zafascynowany głosem Lewandowskiej, na własną rękę zaczął poszukiwania artystki. Przyniosły one efekt po dwóch latach, gdy jeden z apeli nastolatka dotarł do synowej Lewandowskiej. Krystian Zieliński nie tylko jako pierwszy skontaktował się z byłą piosenkarką po jej wylocie do USA, ale też umieszczał na YouTube i Soundcloudzie jej piosenki. To tam odnaleźli je Maciej Zambon z The Very Polish Cut Outs i Łukasz Wojciechowski z Astigmatic Records, którzy później rozpoczęli prace nad wspólnym wydaniem materiału. Ten drugi sytuację opisuje tak:
– Krystian wykonał tytaniczną i iście pionierską robotę. To on jako pierwszy na poważnie zainteresował się Renatą Lewandowską, potem przez kilkanaście miesięcy kontaktował się z najróżniejszymi podmiotami po to, by dowiedzieć się, jak potoczyły się jej losy. To on w końcu jako pierwszy dotarł do niej, wrzucił jej piosenki na Soundcloud i przekonał artystkę do tego, że płytę warto wydać. Bez tego wszystkiego prawdopodobnie ani ja, ani Zambon nigdy byśmy do tego materiału nie dotarli.
Nie koniec wyzwań
Ostatecznie płyta „Dotyk” ukazała się 14 października tego roku we współpracy Polskiego Radia, The Very Polish Cut Outs i Astigmatic Records. Znalazły się na niej utwory, które Renata Lewandowska zdążyła nagrać w latach 70. Samo wydanie albumu okazało się nie lada sukcesem, bo zainteresowani w ostatnich latach mierzyli się przeszkodami niemal tak dużymi, jak kilka dekad wcześniej Renata Lewandowska. W rozmowie ze mną Łukasz przyznał, że wydaniem archiwalnych piosenek zainteresowane były jeszcze przynajmniej dwa labele, na szczęście wszelkie prace i formalności związane z załatwianiem licencji były już na tak zaawansowanym etapie, że wszystko zostało w rękach jego i Zambona. To jednak nie był koniec wyzwań, a o całej sytuacji Łukasz powiedział tak:
– Pierwotnie album miał być wydany w zeszłym roku pod koniec wakacji, ale miały miejsce pewne perturbacje i zostaliśmy zmuszeni do kilkukrotnego przełożenia premiery. Później – z uwagi na letni charakter tej muzyki – chcieliśmy wydać go ostatniego lata, ale znów kilka rzeczy zostało niedopilnowanych. Finalnie „Dotyk” został wydany w połowie października, ale spotkaliśmy się po drodze z tyloma przeszkodami, że w dniu premiery nie myśleliśmy o tej dacie zbyt dużo. Po prostu cieszyliśmy się, że w końcu mogliśmy trzymać płyty w rękach.
Aretha i Janis
– „Renata Lewandowska to zdecydowanie jedna z najlepszych i najoryginalniejszych wokalistek ery PRL-u. Wielka szkoda, że nie ma jej utworów więcej, bo ta muzyka wciąż brzmi fantastycznie”. – Tak o utworach, które znalazły się na płycie „Dotyk”, mówi Maciej Zambon. I rzeczywiście, w pierwszym zetknięciu się z tą muzyką łatwo wrzucić ją do szufladki z podpisem „big-bit”, ale już kilkukrotne przesłuchanie utworów takich jak „Magia szos”, „Kochaj tę dziewczynę”, czy „Lato tego roku” pokazuje, że Renacie Lewandowskiej bliżej było do soulowych piosenkarek, takich jak uwielbiana przez nią Aretha Franklin i Janis Joplin niż do Ady Rusowicz czy Miry Kubasińskiej. Także same aranżacje utworów znajdujących się na płycie znacząco odbiegają od tego, co było popularne w latach 60. i 70. w Polsce. Mniej tu rock and rolla i popu, a więcej muzyki, która robiła wówczas furorę wśród młodych ludzi za oceanem: psychodelicznego soulu, funku, a miejscami także jazzu i chórów rodem z musicali. Taka mieszanka robiłaby ogromne wrażenie nawet gdyby została nagrana dzisiaj. Nic więc dziwnego, że w drugiej połowie XX wieku w peerelowskiej Polsce artystce trudno było przebić się do głównego nurtu.
– Oczywiście, było mi trochę żal, że odbijałam się czasami o »mur niezrozumienia«, ale dotyczyło to tylko osób, które uważałam, że akurat powinny tę muzykę rozumieć, a z jakiegoś powodu nie chciały. Pamiętam, jak pewnego razu uczestniczyłam w rozmowie w Polskich Nagraniach, podczas której usłyszałam od dyskutantów, że mój materiał jest – cokolwiek miałoby to znaczyć – »niespójny« i do niczego się nie nadaje. To były takie momenty, w których wiedziałam, że nie trafiłam w »swój« czas i masowe uwielbienie tak zwanej muzyki łatwej, lekkiej i przyjemnej, ale nie był to powód, by śpiewać obce mi muzycznie frazy. Prawdziwość moich śpiewanych wypowiedzi zawsze była dla mnie ważniejsza niż komercyjne osiągi.
W ten sposób Renata Lewandowska w rozmowie ze mną skomentowała przeszkody, z którymi musiała mierzyć się w naszym kraju niemal pół wieku temu. Dzisiaj jednak jej muzyka spotyka się ze znacznie bardziej przychylnym odbiorem, a ona sama – choć już tylko jako słuchaczka – czerpie z płyty większą przyjemność. Jak przyznaje – bez presji, zmęczenia i poczucia klęski.
Renata Lewandowska: „Dotyk”
Dlaczego w drugiej dekadzie XXI wieku tyle młodych osób walczyło o wydanie piosenek Renaty Lewandowskiej i dlaczego cały winylowy nakład płyty sprzedał się w błyskawicznym tempie? Można w pewnym stopniu tłumaczyć to tym, że żyjemy w – jak to błyskotliwie nazwał Simon Reynolds – epoce -re i czerpiemy wielką przyjemność z eksploracji i odtwarzania muzyki z poprzednich dekad, czego najlepszym przykładem jest „odkurzanie” hitów z przeszłości przez Zambona i resztę ekipy z The Very Polish Cut Outs.
Na płycie „Dotyk” jest jednak także to, czego wiele osób szczególnie szuka dzisiaj w muzyce: mieszanie różnych gatunków i wymykanie się szufladkowaniu. Inna sprawa, że gatunkowe fuzje, które są na porządku dziennym za granicą, nadal nie są aż tak powszechne na naszym rodzimym podwórku. W tym aspekcie archiwalna mieszanka soulu, funku, chórów i słowiańskich zaśpiewów doskonale wypełnia lukę na polskiej scenie. Warte odnotowania są także poetyckie teksty autorstwa Agnieszki Osieckiej, Jonasza Kofty i Ryszarda Marka Grońskiego, które niekiedy dotykają zjawisk szczególnie bliskich współczesnemu młodemu pokoleniu, jak feminizm czy ekologia. Oddajmy na koniec głos głównej bohaterce tego artykułu:
– Młody jest Krystian Zieliński, który wykonał niemal detektywistyczną pracę, by mnie znaleźć. Młody jest Łukasz Wojciechowski, który też w ciemno napisał do mnie na e-mail, nawet nie mając pewności, czy należy on do mnie, młodzi są też Maciej Zambon z The Very Polish Cut Outs, Norbert Borzym z „Czwórki” Polskiego Radia czy Eryk Sarniak, niestety już nie pracujący w Muzycznej Agencji Polskiego Radia. Ich entuzjazmowi, energii, sympatii i zdeterminowaniu zawdzięczam wydanie tego materiału – materiału, który jest efektem pracy wielu genialnych twórców: Juliusza Loranca, Ryszarda Marka Grońskiego, Jonasza Kofty czy Agnieszki Osieckiej. Ten album jest ich i dla nich. To ich „dotyk” tchnął w piosenki życie. Ja tylko jestem dumna, że miałam okazję z nimi współpracować.
Redakcja: Joanna Hała, Jola Kikiewicz
Wypowiedzi: Renata Lewandowska, Łukasz Wojciechowski, Maciej Zambon